04 września 2024

Zalew Zegrzyński. Opuszczony węzeł komunikacyjny LWP

W lasach nad Zalewem Zegrzyńskim niedaleko Nieporętu można znaleźć potężne obiekty opuszczonego węzła komunikacyjnego Ludowego Wojska Polskiego. W młodym sosnowym lesien kryją się piaszczyste wydmy, które w rzeczywistości są przykrytymi ziemią obiektami porzuconymi przez wojsko. Są one połączone podziemnymi przejściami i biegnącymi tunelami korytarzami, a o ich obecności świadczyć mogą wystające gdzieniegdzie szyby wentylacyjne i włazy ewakuacyjne.

Tajemnica za podwójnym ogrodzeniem

Do byłego wojskowego centrum komunikacyjnego idzie się wygodną betonową drogą, która do tej pory nje nosi śladów niemal żadnego zużycia. Gładkie płyty prowadzą w las. Za jeziorem Zapadliska, do którego prowadzą betonowe prostokąty, znajduje się okrągły leśny parking. Być może wcześniej służył do innych celów. Nieco wcześniej odbijamy w lewo między drzewa, by wkrótce minąć cztery słupy bramy wjazdowej i - być może - resztki wartowni. Jeden ze słupów jest przewrócony. Samych skrzydeł bramy od dawna nie ma, zapewne zasiliły jakiś skup złomu. Przez chwilę nie widać nic nadzwyczajnego, ot brama... do lasu. Ale do którego lasu prowadzą bramy, co się tu znajdowało? Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. 


Już po chwili po lewej stronie widać wystające z ziemi wejście do pierwszego bunkra. Ten jest raczej płytki i mały. W takich pomieszczeniach ponoć mieściło się zaplecze techniczne, na przykład rozdzielnie prądu, albo stacje awaryjnego zasilania agregatami. Nie brak tam śladów bytności różnej maści "eksploratorów". Ktoś nawet przytargał jakieś nędzne posłanie. Dalej są kolejne wejścia do następnych obiektów. Nie brakuje podziemnych hal o rozmiarach godnych hangarów. Spokojnie można by tu grać w halową piłkę. W pomieszczeniach są elementy wskazujące, że ich przeznaczenie nie było zwyczajne. Jednak dziś nie ma już śladu po żadnym wyposażeniu. Zostały tylko śmieci, graffiti i smugi światła z szybów wentylacyjnych nieco rozjaśniające panujący mrok. Obiektów musi być dużo. Na jednym z nich jest liczba "29", która może wskazywać, że bunkrów są dziesiątki. Sądząc po ukształtoeaniu terenu między niektórymi obiektami, ciągną się tam długie na dziesiątki metrów podziemne tunele. Do czego służyły? To dziś trudno zweryfikować. W lesie, co wydma lub co pagórek, sterczy jakiś szyb wentylacyjny. Najwyższy miał około trzech i pół metra wysokości i można było do niego zajrzeć ze względu na to, że na zewnątrz wciąż są stalowe szczeble. Totalny szaber ominął drabinki.

Podwójne ogrodzenie i słupy w wodzie

Cały teren ogradzało podwójne ogrodzenie z zakrzywionych betonowych słupów. Jeszcze w latach dwutysięcznych można się było natknąć na fragmenty ogrodzenia z drutem kolczastym. Dziś słupy są całkowicie ogołocone. Podwójna linia zakrzywionych betonowych słupów ciągnie się dookoła cało terenu bunkrów.


Co ciekawe w jednym miejscu ogrodzenie sięga niewielkiego śródleśnego stawu. Słupy przechodzą przez wodę, tworząc apokaliptyczny obraz. Betonowe podpory są zanurzone w wodzie. Dookoła las. Cisza. Brak tylko - jako się rzekło - owego drutu kolczastego. Nie wiadomo, czy wtedy, kiedy montowano płot, była już tutaj woda, czy też wojsko przeszło przez staw tak jak nakazały plany. Możliwe jest i jedno i drugie.

Co zobaczyć w pobliżu?

W pobliżu jest jeszcze drugi, podobny, lecz mnjejszy, kompleks bunkrów, który także mieścił centrum komunikacyjne. Jest tam jednak więcej wykopów pod mobilne środki łączności. Znajduje się on bliżej Białobrzegów na wysokości osiedla. Podobnie jak tu idzie się tam drogą


W pobliżu można jeszcze obejrzeć jezioro Zapadliska. To śródleśny staw po drodze do tajemniczego centrum LWP, urokliwe miejsce z widokami jak z obrazka, które nadaje się na plażowanie. Nieco dalej w kierunku Białobrzegów jest kolejny, jeszcze większy staw o nazwie Parów-Karaski. Jego orkążenie to wycieczka o długości dwóch kilometrów. A w zasięgu dłuższego jest fort Beniaminów.

Jak dojechać do opuszczonego węzła komunikacyjnego LWP?

Dojazd do opuszczonego węzła komunikacyjnego LWP może się wydawać skomplikowany. Ale droga jest logiczna. Miejsce jest położone 35 minut od Warszawy. Jedziemy ze stolicy. Z Żerania jedziemy drogą wojewódzką nr 633 wzdłuż kanału Żerańskiego. Po dojechaniu do Nieporętu skręcamy w prawo, a po przejechaniu przez most - od razu w lewo na Białobrzegi. Tam na rondzie skręcamy w lewo (drugi zjazd), a następnie wyjedżamy z miejscowości w lasy koło Ryni. Gdy wkrótce po prawej stronie na niewybinym pagórku napotkamy skręcającą w prawo betonową drogę, musimy w nią zjechać. 


Po kilkuset metrach miniemy z lewej jezioro Zapadliska. Następnie wjeżdżamy w las, tak jak prowadzi droga. Po prawej dostrzeżemy niewyraźną dróżkę, prowadzącą między drzewa. Auto można zostawić na okrągłym parkingu. My zostawiliśmy samochód z boku przy ulicy i przespacerowaliśmy się betonową drogą do samego jeziora Zapadliska, a następnie powędrowaliśmy lasami w poszukiwaniu bunkrów Ludowego Wojska Polskiego.
Jeśli się zgubimy, są jeszcze Mapy Google. By znaleźć dojazd można kliknąć w Google Maps.



Zobacz więcej zdjęć tajemniczego ośrodka Ludowego Wojska Polskiego. Poniżej tajemnicza podwójna brama.




Pierwszy bunkier.









Kolejne są już znacznie większe.













Wejścia do podziemnych obiektów są wszędzie dookoła.







Szyb wentylacyjny. Na oko 3,5 metra wysokości.



















W pobliżu odbywał się rowerowy rajd na orientację. Wątpię, by ktoś z zawodników tu trafił.







Jest tu mroczny staw, w którym z wody sterczą betonowe słupy. Podwójna linia zasiekó okrążała cały teren, który był patrolowany przez wartowników. Ponoć nawet nie wiedzieli, czego pilnowali.












Droga dojazdowa do opuszczonej bazy LWP.




Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.


Znasz? Skomentuj!