01 sierpnia 2024

Co zjeść w Konstancy? Dary Dunaju i Morza Czarnego

Rumunia kojarzyć się może w pierwszej kolejności z kwaśną zupą, nazywaną čorba. O dziwo, nawet latem je się tu chętnie... rosół. Nie brak tu wszelakiego mięsa gotowanego lub prażonego na ruszcie podawanego z jarzynami i sosami. Gulasz czy szaszłyk to tutejsza klasyka. Jeśli do tego dodamy sery, wywodzące się z tradycji wołoskiej, a podobne do tych z Podhala, mamy niemal komplet. Brakujący kawałek menu, to dania zawdzięczane bliskości Morza Czarnego i Dunaju. Tutaj, blisko delty jednej z największych rzek Europy, odpowiednim miejscem, by tych skarbów spróbować będzie nadmorska restauracja Cherhana Pontica w Mamai.

Zupa rybna w dwóch odsłonach

Zamiast jeść w Konstancy, na starym mieście, albo nieco dalej w nowym centrum, trzeba koniecznie odwiedzić morskie kąpielisko Mamaja, gdzie zaraz na początku po prawej stronie mieści się za strumykiem restauracja Cherhana Pontica. Poczęstunek tutaj zaczyna się od zupy rybnej, którą szef kuchni przygotowuje w dwóch odmianach: białej i czerwonej.
Do ugotowania zupy białej potrzebny jest wywar z jarzyn - czyli marchewki, pietruszki, selera, cebuli, czosnku oraz czerwonej papryki odmiany capia, popularnej w regionie. Do zupy dodaje się dzwonka jesiotra, który jest - co się tu podkreśla - rybą prehistoryczną. Szef kuchni zabiela zupę śmietaną i jajkiem, doprawia pieprzem, solą, ostrą papryką i koperkiem. Jest tu także kilka kropel oleju. Nuta cytryny nadaje wytrawności. Podaje się ją ze szczypiorkiem i natką pietruszki. Za tę zupę zapłacimy 27 lei.


Tradycyjny czerwony barszcz na rybie to popisowe danie tego lokalu. Zupa jest pikantna, a jednocześnie pełna nieprzytłumionych ostrością smaków. Gotuje się ją na jarzynach. Mamy tu cebulę, pietruszkę, marchew i przetarte pomidory doprawione solą, pieprzem i ostrą papryką. Ostrości jest tylko tyle, by bardziej delikatnemu podniebieniu nie urządzić tutaj bitwy rzymskiej armii cesarza Trajana z wojskiem Decebala, ostatniego króla Daków pod Adamclisi. Głębi dodaje świeży lubczyk. Do tej zupy dodawany jest karp dunajski. Może to być także sum z delty, turbot albo dorsz z Morza Czarnego. Spory strąk bardzo ostrej - tym razem zielonej papryki - czeka na talerzu obok miseczki. Kto szuka ognistych wrażeń, może zagryzać nią zupę jak chlebem. Taki barszcz to koszt 45 lei.

Ikra szczupaka, rozkolce i zărgan

Restauracja Cherhana Pontica w Mamai oferuje także półmiski z kompozycją przysmaków. Kosztują one od 100 do 450 lei. Półmisek owoców morza z Morza Czarnego to grillowane małże i ślimaki z rodzaju rozkolców, podawane z sosem śródziemnomorskim, grillowanymi warzywami i mieszanką sałat. Taka porcja kosztuje 100 lei i jest dobra dla dwóch osób. Półmisek rybaka z rybami z Morza Czarnego waży 1500 gramów, kosztuje 320 lei i nasyci cztery osoby. Ryby takie jak: belona zwana tu zărgan, flądra, ostrobok, barwena i babka, są przygotowywane na grillu lub smażone i podawane z opiekanymi ziemniaczkami, pieczonymi warzywami, polentą, sosem czosnkowym i sosem tatarskim. Do tego butelka wina białego bądź różowego. 


Prawdziwe wyzwanie to jednak półmisek z owocami morza Pontica o wadze 2000 gramów za 450 lei. Mamy tam macki ośmiornicy, kalmary, mątwy, krewetki Black Tiger i krewetki z grilla. Są też rapane czyli morskie ślimaki z rodzaju rozkolców, przegrzebki z Morza Czarnego i nowozelandzkie z parmezanem. Do tego grillowane warzywa. A wszystko to podane z sosami calypso, tatarskim i aioli.
Nie brakuje mniejszych dań, ryby smażonej lub grillowanej, dań kuchni śródziemnomorskiej, makaronów i sałatek. Talerz pieczonego karpia kosztuje 65 lei, małże w różnych wydaniach - na przykład 55 lei, a talerz smażonych rozkolców w sosie winnym, maśle i oliwie z czosnkem to koszt 65 lei. A w karcie kuszą jeszcze przekąski zimne i gorące. Na przykład sałątka z ikry karpia lub szczupaka o niebywale delikatnym smaku z nutą limonki, podawana z czerwoną cebulką czy bruschetta z wędzonym łososiem, serkiem śmietankowym i rukolą. Na deser miejsca już nie było.

Królestwo owoców morza

Restauracja Cherhana Pontica w Mamai została założona w 2016 roku. Specjalizuje się w rybach i owocach morza. Lokal znajduje się w kurorcie morskim Mamaia w sąsiedztwie Konstancy nad Morzem Czarnym. To tuż obok miejsca, gdzie rybacy codziennie przywożą świeże czarnomorskie ryby.


Od momentu założenia lokal stał się jednym z najpopularniejszych miejsc dla tych, którzy chcą delektować się daniami ze świeżych ryb i owoców morza. Restauracja oferuje szeroki wybór dań m.in. z lokalnych ryb, łososia, tuńczyka, a także krewetki, kalmary, małże, a nawet homary.

Sarmale z polentą czyli kulinarne skojarzenia

W restauracjach w Rumunii warto rozglądać się za daniem o nazwie sarmale z polentą. Sarmale to tradycyjne gołąbki z mielonego mięsa wołowego i wieprzowego z ryżem, zawijanego w liście kapusty, której główka kiszona jest w tym celu w całości. Przypominają nasze gołąbki są jednak mniejsze za to dusi się je dłużej, można je wielokrotnie odgrzewać jak nasz bigos, aż się nie skończą.


Polenta z kolei to ugotowana kasza lub gruboziarnista mąka kukurydziana. Otrzymuje się w ten sposób coś w rodzaju gęstego pureé, będącego dodatkiem do obiadu. Często jednak polenta jest dodatkowo podsmażana lub podpiekana i podawana w formie zrumienionego  placka lub pkdpłomyka. Pokrojona na kawałki świetnie smakuje z sosem.

Mamaja. Co to za kurort?

Mamaja to tętniący życiem kurort z plażami położony na wąskim pasie ziemi, oddzielającym Morze Czarne od jeziora Siutghiol. Wspaniała mierzeja szeroka na 300 metrów z jednej strony ma niesamowicie szeroką plażę sięgającą 100 metrów rozpiętości, przy której stoją hotele różnej klasy i wysokości, od niedrogich po luksusowe. Mierzeja ma 8 kilometrów długości. Piasek pokryty miejscami grubą warstwą drobnych muszelek przyciąga plażowiczów, a ciepła woda - pływaków i nurków. Środkiem biegnie promenada, a przy niej połozone są bary koktajlowe, restauracje z owocami morza czy pizzerie. Warto też pójść na przedwojenne molo przy kasynie. Wśród lokalnych atrakcji są aquapark Aqua Magic Mamaia, amfiteatr, kino na wolnym powietrzu oraz kolejka linowa, kursująca wzdłuż bulwarów, z której można podziwiać widoki na kurort. Z perspektywy gondoli przypomina on Miami Beach na Florydzie. Zresztą nazwa jest całkiem podobna.

Już w 1906 roku w Mamai było kąpielisko morskie, jednak przed drugą wojną światową Mamaja nie była jeszcze częścią aglomeracji Konstancy lecz rybacką wioską. Dopiero w latach 50. XX wieku władze komunistyczne zaczęły tu rozwijać uzdrowisko. W 1964 roku stały tu dwa hotele i 30 prywatnych pensjonatów, w których łącznie było 1318 miejsc noclegowych. Dla porównania w tym samym roku w całej rumuńskiej części Dobrudży gościło 70,2 tys. gości z zagranicy. Dopiero pod koniec lat 70. zaczął się dynamiczny rozwój, a wśród nawet 17 tys. turystów, odwiedzających  rocznie wczasowisko, dominowali goście z Czechosłowacji i Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD). Ach ten czar skód, trabantów i wartburgów... Sezon w Mamai trwa od połowy maja do końca września. Temperatury wahają się wtedy od 25 do 30 st. Cesjusza, a ciepła woda i zadbane prywatne plaże dostępne za opłatą, oferujące leżaki, parasole, domki, bary plażowe, a nawet masaże i prysznice, zachęcają do spędzenia tutaj urlopu.

Konstanca, klejnot Morza Czarnego

Mamaja leży dwa kroki od Konstancy, stolicy Północnej Dobrudży. Konstanca jest niewątpliwie jednym z klejnotów Morza Czarnego. Klimat w mieście przypomina swobodną atmosferę Odessy. Można się tu zagubić w urokliwych zaułkach, to także raj dla fotografów, bogaty w kontrasty i obfitujący we wspaniałe kadry. Konstanca jest największym portowym miastem w Rumunii i drugim co do wielkości, i najstarszym miastem w tym kraju. Oblewana przez ciepłe fale Morza Czarnego liczy około 300 tysięcy mieszkańców, jest stolicą okręgu administracyjnego Konstancy i ważnym centrum regionu Dobrudża. Mieszka tu liczna mniejszość turecka i tatarska, stąd też w krajobrazie miasta meczety i minarety. Położenie blisko delty Dunaju oraz kanał, zapewniający połączenie pomiędzy Morzem Czarnym a Dunajem, sprawiają, że miasto jest ważnym ośrodkiem transportu morskiego i rzecznego oraz przemysłu stoczniowego i metalowego. Konstanca nabiera także coraz większego znaczenia dla branży turystycznej. To piękne miasto, z panoramą ceglastych dachów starego miasta, wznoszącego się nad turystycznym portem żeglarskim, przyciąga coraz większą liczbę gości, których zachęca nie tylko tutejsza architektura, jedzenie i wspaniałe wina, ale także lipcowy festiwal muzyczny Neversea i niezwykle szerokie plaże morskiego kurortu Mamaja.


W miejscu, gdzie dziś wznosi się Konstanca, w pierwszej połowie VI wieku przed naszą erą powstała osada Tomoi założona przez Greków z Miletu. Już w I wieku p.n.e. obszar miasta Tomis (to jego nazwa łacińska), którego nazwa jest dziś ponownie stosowana dla określenia Konstancy, stał się częścią Imperium Rzymskiego, a w początkach I wieku n.e. rzymski poeta Owidiusz został tam zesłany na wygnanie, o czym dziś przypomina wspaniała statua na placu Owidiusza. Już w II wieku n.e. Tomis było największym miastem na zachodnim wybrzeżu Morza Czarnego. Na cześć siostry rzymskiego cesarza św. Konstantyna I Wielkiego w IV wieku n.e. pojawiła się nazwa dzielnicy Constantiana, od której w czasach bizantyjskich nazwę wzięł cały ośrodek. Na przełomie wieków II i IV pojawiły się mury obronne, które miały uchronić port przed licznymi atakami. W XIV wieku Konstancę zajęli Turcy, a w XIX wieku sułtan nakazał zbudować tam port. W 1878 r. wraz z północną Dobrudżą Konstanca została przyznana Rumunii.

Jak dojechać do restauracji Cherhana Pontica?

Jaki jest dojazd do restauracji Cherhana Pontica w Mamai? Jedziemy z Konstancy główną drogą na północny wschód. To "krajówka" nr 86. Po krótkiej podróży mijamy "witacz" z namisem "Constanta", który przypomina, że jesteśmy nad Morzem Czarnym. To zgrabny kuter, zapewne Marynarki Wojennej przerobiony na miejski gadżet. Takie same stoją przy innych wjazdach do miasta.


Szukamy wzrokiem miejsca, w któym ku plaży płynie wąski strumyk, łączący jezioro Siutghiol z otwartym morzem. Tutaj szukamy miejsca do zaparkowania, a następnie ruszamy ścieżką prowadzącą przez niewielki mostek prosto do knajpy, którą poznamy po łodzi rybackiej przed wejściem.
Adres to ul. Bulevardul Mamaia 312.
A jeśli zdarzą się problemy z trafieniem, zawsze można kliknąć w Mapy Google.



Urlop w Rumunii nie musi być sztampowy, a wakacje w Rumunii nad Morzem Czarnym mogą być "wycieczką za dychę". Zobacz zdjęcia z nadmorskiej restauracji w morskim kurorcie Mamaja. Łódka rybacka przed wejściem od razu definiuje jadłospis.



Widok w chłodni też nie pozostawia wątpliwości.





Otwarte okna i widok wprost na plażę



Szef kuchni opowiada o rybach, które ochoczo pływają w jego zupie.



Biała zupa rybna.



Czerwona zupa rybna.



Mule przygotowywane są w dużej brytfannie. Każdy dostaje głęboką miseczkę smakowitych muszli. Po prawej w sosie pomidorowym z miejscową ostrą papryczką, po lewej w sosie na bazie białego wina.







Ryba z gorącej płyty.



Półmiski z przysmakami pochodzenia morskiego cieszą się tu powodzeniem.



Pastrami z dzikiego karpia z delty Dunaju.



Sałatka z ikry szczupaka.



Przekąska rybna z wędzonymi filetami karpia.



Do tego czerwona cebulka.



Marynowane w zalewie octowej sardynki czarnomorskie.



Wędzony łosoś.



Morskie ślimaki ze świeżym koperkiem.



Widok na restaurację od strony Morza Czarnego. Można miło spędzić czas w ogródku, gdzie przyjemnie chłodzi czarnomorska bryza.





Zobacz wpisy z Facebooka.




Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.


Znasz? Skomentuj!