Mamaja to morska miejscowość wypoczynkowa tuż obok miasta Konstanca nad Morzem Czarnym. Wakacje tutaj będą przypominać urlop na Florydzie, zwłaszcza z kolei gondolowej, która kursuje niemal wzdłuż całej promenady. Z jednej strony mamy piękne jezioro, na którym nie brakuje wodnych atrakcji, z drugiej cczarnomorską piaszczystą plażę szerokości stu metrów z licznymi muszelkami. W upalnym słońcu szumią ciepłe fale, a wokół... niemal nie ma ludzi. Jest pusto.
Wakacje w Mamai. Relaks nad Morzem Czarnym
Podczas gdy przełom polityczny w 1989 r. doprowadził w całej Europie do zmiany ustroju i wyznaczył nowe ścieżki rozwoju, w Rumunii stało się inaczej. Kraj utknął w marazmie, zmiany przyszły z opóźnieniem. Dziś tutejsze wybrzeże Morza Czarnego szuka swojej drogi. Dlatego w Mamai można trafić na "peerelowski" hotel, którego standard został podniesiony. Można się w takim miejscu poczuć nieco egzotycznie. Nie brak też obiektów nowszych i całkiem nowych. Mamaja szykuje się bowiem do skoku.
Przy nadmorskiej promenadzie rosną kolejne obiekty, zastępująca dawne, niedokończone i zarzucone. Nie brak restauracji i klubów. Z szerokiej na sto metrów plaży wyposażonej w parasole, domki, bungalowy, leżaki i inne udogodnienia, jak plażowe bary, prysznice czy masaże, można się zanurzyć się niemal wprost w wir zabawy i radosnego relaksu.
Mamaja hotele. Gdzie spać w Mamai?
W Mamai nie brakuje hoteli i pensjonatów. Wiele z nich znajdziemy tuż przy plaży. Na ogół mają one własną infrastrukturę nadmorską. Nad morze dotrzemy po wygodnych drewnianych pomostach. Każdy hotel ma własne udogodnienia. Niektóre całkiem kuszące domki plażowe, prysznice, punkty masażu, bar na plaży to norma.
Hotel Victoria w Mamai to jeden z tych obiektów, który powstał jeszcze za komuny, ale został gruntownie wyremontowany. Dzięki czemu ma dziś standard trzech gwiazdek. Obiekt ma 300 pokoi, dziewięć pięter i prywatną plażę dostępną po dopłacie z opaską. Takie all inclusive. W środku jest gigantyczna modernistyczna w wystroju, mocno przeszklona restauracja, której dach jest wsparty na jednym filarze. Urlop w Mamai może więc stać się tutaj - przynajmniej odrobinę - czymś na kształt podróży w czasie, do dawnych Międzyzdrojów. Nie ma jednoosobowych pokoi. Dwójka kosztowała w 2024 r. 554 lei za dobę, a w nieco lepszym standardzie - 626 lei. Pokój rodzinny to wydatek 740 lei za dobę, a apartament - 996 lei. Zapewne spadkiem po czasach komunizmu są pokoje "ekonomiczne" w cenie 501 lei za dobę.
Znacznie lepszy standard oferuje pięciogwiazdkowy hotel Vega. Przed wejściem gości wita fantazyjnie zaprojektowany basen. Widać z niego prywatną plażę hotelową wyposażoną w luksusowe domki plażowe z pełną obsługą. Jest bar na plaży i mnóstwo udogodnień. W recepcji szum wody spływającej po ścianie tłumi gwar rozmów dobiegających z hotelowego baru. Pokoje mają tu wyższy standard. Ceny w internecie wahają się od 439 zł do 3488 zł za dobę. W hotelu jest centrum spa and wellness i restauracja.
Jeśli nie chcemy hotelu, z łatwością znajdziemy pensjonat, których sporo zlokalizowanych jest nieco dalej od morza, a bliżej jeziora Siutghiol.
Mamaja. Co to za kurort?
Mamaja to tętniący życiem kurort z plażami położony na wąskim pasie ziemi, oddzielającym Morze Czarne od jeziora Siutghiol. Wspaniała mierzeja szeroka na 300 metrów z jednej strony ma niesamowicie szeroką plażę sięgającą 100 metrów rozpiętości, przy której stoją hotele różnej klasy i wysokości, od niedrogich po luksusowe. Mierzeja ma 8 kilometrów długości. Piasek pokryty miejscami grubą warstwą drobnych muszelek przyciąga plażowiczów, a ciepła woda - pływaków i nurków. Środkiem biegnie promenada, a przy niej położone są bary koktajlowe, restauracje z owocami morza czy pizzerie. Warto też pójść na przedwojenne molo przy kasynie. Wśród lokalnych atrakcji są aquapark Aqua Magic Mamaia, amfiteatr, kino na wolnym powietrzu oraz kolejka linowa, kursująca wzdłuż bulwarów, z której można podziwiać widoki na kurort. Z perspektywy gondoli przypomina on Miami Beach na Florydzie. Zresztą nazwa jest całkiem podobna. Jest bowoem w Mamai prawie jak w Miami.
Już w 1906 roku w Mamai było kąpielisko morskie, jednak przed drugą wojną światową Mamaja nie była jeszcze częścią aglomeracji Konstancy lecz rybacką wioską. Dopiero w latach 50. XX wieku władze komunistyczne zaczęły tu rozwijać uzdrowisko. W 1964 roku stały tu dwa hotele i 30 prywatnych pensjonatów, w których łącznie było 1318 miejsc noclegowych. Dla porównania w tym samym roku w całej rumuńskiej części Dobrudży gościło 70,2 tys. gości z zagranicy. Dopiero pod koniec lat 70. zaczął się dynamiczny rozwój, a wśród nawet 17 tys. turystów, odwiedzających rocznie wczasowisko, dominowali goście z Czechosłowacji i Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD). Ach ten czar skód, trabantów i wartburgów... Sezon w Mamai trwa od połowy maja do końca września. Temperatury wahają się wtedy od 25 do 30 st. Cesjusza, a ciepła woda i zadbane prywatne plaże dostępne za opłatą, oferujące leżaki, parasole, domki, bary plażowe, a nawet masaże i prysznice, zachęcają do spędzenia tutaj urlopu.
Konstanca, klejnot Morza Czarnego
Mamaja leży dwa kroki od Konstancy, stolicy Północnej Dobrudży. Konstanca jest niewątpliwie jednym z klejnotów Morza Czarnego. Klimat w mieście przypomina swobodną atmosferę Odessy. Można się tu zagubić w urokliwych zaułkach, to także raj dla fotografów, bogaty w kontrasty i obfitujący we wspaniałe kadry. Konstanca jest największym portowym miastem w Rumunii i drugim co do wielkości, i najstarszym miastem w tym kraju. Oblewana przez ciepłe fale Morza Czarnego liczy około 300 tysięcy mieszkańców, jest stolicą okręgu administracyjnego Konstancy i ważnym centrum regionu Dobrudża. Mieszka tu liczna mniejszość turecka i tatarska, stąd też w krajobrazie miasta meczety i minarety. Położenie blisko delty Dunaju oraz kanał, zapewniający połączenie pomiędzy Morzem Czarnym a Dunajem, sprawiają, że miasto jest ważnym ośrodkiem transportu morskiego i rzecznego oraz przemysłu stoczniowego i metalowego. Konstanca nabiera także coraz większego znaczenia dla branży turystycznej. To piękne miasto, z panoramą ceglastych dachów starego miasta, wznoszącego się nad turystycznym portem żeglarskim, przyciąga coraz większą liczbę gości, których zachęca nie tylko tutejsza architektura, jedzenie i wspaniałe wina, ale także lipcowy festiwal muzyczny Neversea i niezwykle szerokie plaże morskiego kurortu Mamaja.
W miejscu, gdzie dziś wznosi się Konstanca, w pierwszej połowie VI wieku przed naszą erą powstała osada Tomoi założona przez Greków z Miletu. Już w I wieku p.n.e. obszar miasta Tomis (to jego nazwa łacińska), którego nazwa jest dziś ponownie stosowana dla określenia Konstancy, stał się częścią Imperium Rzymskiego, a w początkach I wieku n.e. rzymski poeta Owidiusz został tam zesłany na wygnanie, o czym dziś przypomina wspaniała statua na placu Owidiusza. Już w II wieku n.e. Tomis było największym miastem na zachodnim wybrzeżu Morza Czarnego. Na cześć siostry rzymskiego cesarza św. Konstantyna I Wielkiego w IV wieku n.e. pojawiła się nazwa dzielnicy Constantiana, od której w czasach bizantyjskich nazwę wzięł cały ośrodek. Na przełomie wieków II i IV pojawiły się mury obronne, które miały uchronić port przed licznymi atakami. W XIV wieku Konstancę zajęli Turcy, a w XIX wieku sułtan nakazał zbudować tam port. W 1878 r. wraz z północną Dobrudżą Konstanca została przyznana Rumunii.
Jak dojechać do Mamai?
Centrum kurortu Mamaia to historyczny budynek starego kasyna Cazino Mamaia, przylegający do plaży. W środku funkcjonuje tawerna grecka "U Nikosa", która podaje świetne tradycyjne jedzenie tej narodowej kuchni. Naprzeciwko jest amfiteatr, a w nim wieczorami odbywają się koncerty, zaś na placu - potańcówki. Jedziemy z Konstancy główną drogą na północny wschód. To "krajówka" nr 86. Po krótkiej podróży mijamy "witacz" z namisem "Constanta", który przypomina, że jesteśmy nad Morzem Czarnym. To zgrabny kuter, zapewne Marynarki Wojennej przerobiony na miejski gadżet. Takie same stoją przy innych wjazdach do miasta. Następnie w okolicy charakterystycznej kładki nad główną ulicą trzeba poszukać miejsca do parkowania i udać się na promenadę.
By dojechać na wakacje w Mamai wciąż trzeba się nieco natrudzić. W 2024 r. brakowało bezpośredniego połączenia. Na urlop w Mamai można więc dolecieć samolotem LOT do Bukaresztu, a potem pojechać pociągiem lub autobusem do Konstancy, a następnie autobusem lub taksówką do Mamai. Inna możliwość to lot do portu lotniczego Konstanca z przesiadką w Turcji. Nie wiadomo, czy to bardziej uciążliwe. Lądowanie może jednak dostarczyć niecodziennych wrażeń, bo lotnisko w Konstancy na czas wojny na Ukrainie zostało zamienione w bazę lotniczą NATO. Obsługuje ono loty pasażerskie, ale tak naprawdę stało się zapleczem dla sił Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie i wojsk USA.
A w razie problemów zawsze można kliknąć w Mapy Google.
Urlop w Rumunii nie musi być sztampowy, a wakacje w Rumunii nad Morzem Czarnym mogą być "wycieczką za dychę". Zobacz zdjęcia z kolejki linowej, którą można przejechać się nad morskim kurortem Mamaja. Kolejka jest produkcji austriackiej firmy Doppelmayr, to takie same gondole jakie znajdziemy na lodowcach w Alpach. Nie mają klimatyzacji, ale są przewiewne, a w środku mimo upału jest przyjemnie.
A tak wygląda kolejka linowa z promenady w kurorcie Mamaja. W ciągu upalnego dnia ludzi jest tu niewielu.
Nie brakuje tu restauracji.
Plaża w Mamai. Sto metrów szerokości, bezkres piachu.
Pięciogwiazdkowy hotel Vega.
To chyba wczesne lata dziewięćdziesiąte ubiegłego stulecia. Laguna Residence.
Odnowiony Hotel Victoria, który pamięta czasy komunistyczne. Architektura zdradza wiek, ale w środku jest całkiem przyjemnie.
Hotel Alcor.
W Mamai nie brak klubów, takich jak Fratelli, w których koncentruje się nocne życie.
Fratelli Mamaja nie pozostawia gości głodnymi.
Klub może pomieścić ponad 500 osób w przestronnym wnętrzu. Ma własną plażę, która po zmroku jest rzęsiście oświetlona. Można więc wybrać się na spacer nad Morze Czarne.
A to inne ładne miejsce. Z restauracji Arlekin nieco dalej od plaży i promenady, będziemy mieli piękny widok na jezioro.
W Mamai można spotkać trochę opuszczonych obiektów. Widać, że miasto rozwija się, ale z drugiej strony można zauważyć, że ten rozwój nie zawsze gładko idzie. Poniżej opuszczona zjeżdżalnia wodna.
Przy promenadzie opuszczony budynek czai się za barem szybkiej obsługi. Czy to miał być hotel? Nie wiadomo.
Podobnie jest za amfiteatrem przy kasynie w centrum Mamai. Czy ten gigant zostanie dokończony, czy zastąpi go coś innego?
Zobacz wpis z Facebooka.
Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.
Znasz? Skomentuj!