Cmentarz kapitanów w Orebiciu na półwyspie Peljesač mieści się wysoko na stokach Góry św. Eljasza (Sveti Ilija), w miejscu, które przypomina orle gniazdo, a rozciąga się z niego wspaniały widok na cieśninę Pelješki kanal pomiędzy półwyspem Peljesač a wyspą Korčula. Wśród strzelistych cyprysów wznoszą się zabudowania klasztorne, zaś nieco niżej rołożył się urokliwy, poszarzały w wieczornym świetle, cmentarzyk. Są tu nagrobki, na których kamieniarze wyrzeźbili sekstans, są i inne - z kołem sterowym. To mogiły kapitanów z Orebicia. Tych samych, których dawne kapitańskie wille uświetniają dziś nadmorski bulwar w Orebiciu.
Klasztor na stromym zboczu
Klasztor Matki Bożej Anielskiej w Orebiciu został zbudowany pod koniec XVI wieku w czasach Republiki Raguzy czyli inaczej Republiki Dubrownickiej. W latach 1333-1806 należało do niej leżące u stóp Góry św. Eljasza miasto Orebić. Klasztor zbudowali franciszkanie w stylu gotycko-renesansowym. Klasztor i kościół znajdują się 152 metry nad poziomem morza. Widać stamtąd pięknie całą okolicę na wschód, południe i zachód, czyli głównie kanał morski pomiędzy Korčulą a Pelješacem. Klasztor jest parterowy, z krużgankami i podwórzem w środku, jest też połączony z kościołem. Nad całością dominuje dzwonnica, z której dzwon słyszany jest doskonale w Orebiciu i na otaczających wodach.
Czytaj więcej: Wodospady Krka
Była swego czasu tradycja, że statki przepływające w podbliżu klasztoru witały go trzema syrenami. Z kolei franciszkanie odpowiadli dzwonami kościelnymi. Klasztor otoczony cyprysami, położony na skalistym zboczu, wśród sosnowych zagajników, zachwyca od dawna. Miał o nim wspominać w 1868 r. rosyjski pisarz Piotr Tołstoj, odwiedził go w 1905 r. niemiecki książę Filip z Coburga, opisywał go w 1913 r. Seaton Watson, brytyjski pisarz. W klasztorze, który można zwiedzać, można obejrzeć liczne wota, w tym obrazy z żaglowcami, dwie marmurowe płaskorzeźby Matki Boskiej z Dzieciątkiem utrzymane w manierze Tomasa Fiambertiego i Mikołaja z Florencji oraz krzyż J. Petrovicia. Turyści mogą także zobaczyć ołtarz główny projektu Maffe da Verona. Klasztor jest znany z obrazu Matki Bożej, który w XV wieku fale wyrzuciły na brzeg morski w Orebiciu.
Cmentarz kapitanów z Orebicia
Zaraz za klasztorem i kościołem rozciąga się niewielki cmentarz. Wiele grobów to mogiły kapitanów oznaczone płaskorzeźbami przedstawiającymi m.in. sekstans i koło sterowe. Jest tam m.in. mauzoleum rodziny Mimbelli, w którym uwagę przykuwa wyrzeźbiona w marmurze postać dziewczyny z odwróconym dzbanem rzeźbiarza Ivana Rendicia. Rzeźba ta jest alegorią końca rodu Antona Mimbelli, armatora i patrona Orebicia. Gdy jego syn Baldo wdał się w ujawniony romans z córką guwernantki, oświadczył, że nigdy więcej nikogo nie pokocha, a ród zakończy się na nim. Słowa dotrzymał.
Czytaj więcej: Pelješki most czyli most na półwysep Peljesač
Na cmentarzu znajduje się znacznie więcej grobów kapitanów. Niektóre bardzo stare. Mimo to palą się tu. znicze. Nagrobki umieszczone są też w posadzce krużganków kościoła Matki Bożej Anielskiej. Według tradycji, kapitanowie, których Orebić wychował setki, nie tylko szukali spokoju, budując wille nad brzegiem morza w Orebiciu, ale również życzyli sobie, by ich po śmierci pochować w klasztorze z widokiem na cieśninę Pelješką. Dziś groby cieszą się niezmiennym zainteresowaniem tych turystów, dla których Pelješac nie kończy się na plaży.
Kapitańska legenda Orebicia
Skąd kapitański cmentarz w Orebiciu? Bo w lepszych czasach to miasto było jednym z żeglarskich centrów na Adriatyku. Już za czasów żaglowców było ważnym punktem na morskich mapach. Później zaś za czasów cesarstwa austro-węgierskiego przypomniano sobie na nowo o morskiej granicy ipmerium i próbowano ulepić marynistyczną potęgę wiedeńskiej korony. Stąd właśnie kapitańska legenda Orebicia. Tak czy siak Orebić i Riwiera Pelješaca mogą się poszczycić tym, że wychowały dwa tysiące żeglarzy oraz ćwierć tysiąca kapitanów.
Czytaj więcej: Ogróð kwiatowy w Kromieryżu
W tutejszych stoczniach wybudowano w ciągu setek lat co najmniej 90 żaglowców. Tutaj, w Orebiciu, wielu z kapitanów osiadało, wybierając emeryturę z widokiem na szlak morski. Dożywali swych lat u stóp góry św. Eliasza (sv. Ilja) liczącej 961 m n.p.m. Tutaj na przyklasztornym cmentarzu wśród strzelistych cyprysów znaleźć można rodzinne mogiły armatorów, którzy mieli w Orebiciu swe siedziby. Są i nagrobki kapitanów.
Góra św. Eljasza czyli Sveti Ilija
Góra świętego Eljasza (Sveti Ilija) to coś, co rzadko się widzi na co dzień, Tym bardziej w ojczyźnie. Trzeba ruszyć się z Polski, by zdać sobie sprawę, że są na świecie takie fenomeny. Szczyt wznosi się na wysokość 961 m n.p.m. Ale przecież jesteśmy na Półwyspie Peljesač, nad Adriatykiem, toteż zbocze tej ogromnej góry wyłania się po prostu z ciepłych śródziemnomorskich toni i pnie się w górę pod niebywałym nad morzami kątem, stromo, niemal aż po sam wierzchołek. Przy franciszkańskim klasztorze i kościele Bożej Matki rozpoczyna się na niewielkim parkingu oznakowana ścieżka prowadząca na wierzchołek, zresztą jedna z trzech. Trudno zdecydować się na wycieczkę na szczyt przy 40 stopniach w cieniu w dzień i ponad trzydziestu o świcie. Jednak napotkani Polacy przyznali, że choć byli na górze kilkakroć, za każdym razem schodzili z duszą na ramieniu, gdy spod nóg usuwały się kamienie. Wierzchołek trzeba zdobywać w butach górskich, a w ostateczności w dobrych bytach sportowych typu adidas. Są też drogi wspinaczkowe, ale mocowanie się ze szczelinami i rumoszem w takim upale ciężko sobie wyobrazić.
Czytaj więcej: Badija, wyspa danieli
Ze zboczy i z wierzchołka rozciąga się doskonały widok na cieśninę i wyspę Korčula. Widać na wodzie promy z Orebicia do Korculi. Z wody wygląda cały rój wysepek, a między nimi łodzie i większe jednostki zostawiają za sobą śnieżnobiałe kilwatery. Po drodze na szczyt można spotkać na dobrze oznakowanym szlaku dzikie osły i... konie. Bywa, że przybłąkają się dalmatyńskie psy pasterskie. Znawcy tematu twierdzą, że nie należy się ich obawiać. Warto też patrzeć pod nogi, by uniknąć konfrontacji ze żmiją. Gady te lubią wygrzewać się tu na głazach. Mija się po drodze budkę ratowników górskich, którzy w razie problemów służą pomocą. Na szczycie jest krzyż i skrzynka, w której można znaleźć pieczątkę zaświadczającą zdobycie wierzchołka i księgę wejść, w ktorej warto odnotować swój pobyt. Przy dobrej pogodzie z tego miejsca widać włoskie wybrzeże. Dlatego przyda się lornetka. Niezbędna jest woda - co najmniej 2,5 litra na osobę. Trzeba też śledzić niebo lub sprawdzać prognozy i radary pogodowe. Sveti Ilija lubi oblec się w ciemne burzowe chmury i postraszyć puiorunami i ulewnym deszczem. Nawet w środku upalnego lata!
Znasz? Skomentuj!