15 lutego 2020

Mosty w Edynburgu. Zjeżdżają się na zdjęcia z całego świata

Dziewiętnastowieczny Forth Bridge, czyli czerwony most w Edynburgu to arcydzieło i zabytek architektury kolejowej przerzucone ogromnym ludzkim wysiłkiem nad tutejszą zatoką Firth of Forth, która otwiera się w kierunku wschodnim na Morze Północne. Ten cud techniki służy Szkotom do dziś. Jeżdżą po nim pociągi. Warto wiedzieć, że jest od 2015 roku wpisany na listę zabytków kultury UNESCO z numerem 1485. Niestety można go oglądać z dołu - lądu i wody. Obowiązuje zakaz wchodzenia na most i wiadukty. Mandat wynosi coś około 100 funtów.


Dosłownie tuż obok na początku XX wieku został zbudowany kolejny most, tym razem była to podwieszana na linach przeprawa drogowa Forth Road Bridge. Niestety ze względu na warunki techniczne jeżdżą nim dziś wyłącznie służby, taksówki i autobusy. No i można przejść po nim na piechotę.
Z kolei trzy lata temu za 1,3 mld funtów stanął efektowny most wiszący, którym prowadzi autostrada M90.
Tak naprawdę mamy więc tuż obok siebie trzy różne mosty, które reprezentują trzy różne epoki w inżynierii, położone całkiem niedaleko siebie.

Kratownicowy zabytek, cud techniki

Most kolejowy Forth (Forth Bridge) zbudowany nad zatoką Firth of Forth łączy miasto Edynburg z hrabstwem Fife. Rozpięty pomiędzy miejscowościami South Queensferry i North Queensferry ma całkowitą długość 2528,7 m. To jedna z najbardziej monumentalnych konstrukcji inżynieryjnych jakie widziałem na własne oczy. Ogrom tej instalacji widać już z daleka. Wielkość mostu w Edynburgu sprawia, że człowiek w oczywisty sposób czuje swoją małość, ale także może poczuć się wielki z powodu wspaniałości dzieła, które ludzie stworzyli tutaj własnymi rękami.
Główna część mostu, przebiegająca nad zatoką składa się z trzech ogromnych filaro-przęseł (wsporników - ang. cantilever) o konstrukcji kratownicowej o długości 521 metrów i wysokości 110 metrów stojących na poczwórnych fundamentach. Bezpośrednio do niej przylegają wiadukty ustawione na wysokich kamiennych przęsłach, z kolei od strony obu przyczółków konstrukcję uzupełniają dwa mniejsze wiadukty kamienne o konstrukcji łukowej.
Budowa tego kolosa rozpoczęła się w 1882 roku według projektu Johna Fowlera. Wcześniej skonstruował on pierwszy kolejowy most na Tamizie w Londynie, zajmował się także budową lokomotyw. Aby skonstruować filary skonstruowano gigantyczne kesony, które po zatopieniu stały sie miejscem pracy robotników.

Czytaj więcej: Dąbrowiecka Góra Skansen Forteczny


Przeprawa Forth Bridge oddana została do użytku w 1890 roku. Do budowy wykorzystano 54 tys. ton stali, a belki konstrukcyjne zostały połączone przy pomocy 6,5 mln nitów. Każde z przęseł stoi na sześciu wkopanych w dno zatoki filarach. Od czasu do czasu niektóre z nich, prawdopodobnie odrzucone w czasie budowy, wyrzucają na plażę fale.
Tor kolejowy na tym moście przebiega na wysokości 50 metrów, przęsło zapewnia prześciwt ok. 45 metrów. Sprawia to, że zatoka nie jest dostępna dla największych statków.
Krąży też opowieść o tunelu, który miałby się ciągnąć wzdłuż mostu pod dnem morskim i służyć do obsługi budowy. Miałby on być zalany po oddaniu mostu, jednak dziś po osuszeniu mógłby służyć pieszym i rowerzystom. Nie wiadomo, ile prawdy jest w tej opowieści.
Przy budowie pracowało około 4600 robotników. Podczas pracy zginęło 57 pracujących przy budowie pracowników różnych szczebli.
Dopiero w 2005 roku Komitet Pamięci Forth Bridge odsłonił na nabrzeżu w South Queensferry obelisk upamiętniający zabitych. Rzeczywista liczba ofiar budowy mostu jest jeszcze większa, bo w sumie przy budowie mostu, oraz wiaduktów i nasypów do niego prowadzących zginęły 73 osoby. 38 robotników zmarło wskutek upadku, 9 zostało przygniecionych, 9 utonęło, 8 zostało uderzonych przez spadające obiekty, 3 osoby zmarły wskutek pożaru w bothy - rodzaju szkockiego domku. Jeden robotnik zmarł wskutek choroby kesonowej, przyczyna śmierci 5 robotników nie została ustalona.
Poniżej przejazd przez most okiem kamery z kabiny maszynisty:


Drogowy gigant jak w San Francisco

Most Golden Gate w San Francisco, to pierwsze skojarzenie, gdy się widzi most Forth Road Bridge nad zatoką Firth of Forth w Edynburgu. Ta niesamowita konstrukcja na pierwszy rzut oka przypomina most z Kalifornii. Różnice zauważamy po bliższym przyjrzeniu. Ale i tak jest zaskoczenie.
Most Forth Road Bridge w Edynburgu to drogowy most wiszący, który umiejscowiony jest niedaleko sąsiedniego mostu kolejowego Forth Bridge. Poszło na niego 45 tys. ton stali. Przeprawa, która umożliwiła rezygnację z regularnej linii promowej, została zawieszona na linach rozpiętych pomiędzy dwoma efektownymi pylonami i powstawała od 1958 do 1964 roku. Po premierze, która odbyła się 4 września, most ten był najdłuższym tego typu obiektem w Europie.

Czytaj więcej: Azyl dla niedźwiedzi w Chorwacji czyli Kuterevo

Ma 2,5 km długości, 33 m szerokości i przejął roczny ruch 1,5 mln ludzi, 600 tys. aut osobowych i 200 tys. ciężarówek, które przeprawiano do momentu otwarcia drogą morską.
Dziś cały niemal ruch z tego mostu został przerzucony na nową, trzecią już konstrukcję w tej okolicy. Przez Forth Road Bridge jeżdżą dziś autobusy, służby porządkowe i miejskie oraz taksówki. Można nim także turystycznie przejść od brzegu do brzegu. Zła sława tej przeprawy wiąże się z jego nieoficjalną nazwą - "most samobójców". Wiele osób wykonało z poręczy swój ostatni skok. Dziś można tam znaleźć całe kilogramy "kłódek miłości", które ludzie nieustannie przypinają do elementów konstrukcji. Ponadto rozciąga się stamtąd doskonały widok na kolejowy most Forth Bridge.

Google Street View

Trzeci most dodany do starszej pary

Od niedawna nad zatoką w Edynburgu jest jeszcze trzeci most, którym od 2017 roku mknie autostrada M90. Jest to nowoczesna konstrukcja linowa, która kosztowała 1,3 mld euro i wizualnie jest lekka jak mgiełka. Most ten otwierała osobiście królowa Elżbieta II.
W dniu otwarcia mieszkańcy miasta mieli możliwość przejścia tą budzącą zachwyt przeprawą. Tutaj także pylony - tym razem trzy - dźwigają przęsło oparte na konstrukcji kratownicowej. Harfy stalowych lin widoczne są z daleka we dnie i w nocy, bo są ładnie podświetlone.

Czytaj więcej: Azyl dla niedźwiedzi w Chorwacji czyli Kuterevo

Most sprawia wrażenie lekkiego, a jego elegancja przywodzi na myśl skojarzenia z żeglarstwem i sztuką klarowania takielunku. Są jednak dni, że mostu nie widać z brzegu, znika w gęstej mgle, co tutaj zdarza się nie tak rzadko. Gwałtowna pogoda udowodniła już, że nie ma rzeczy, która mogłaby się oprzeć naturze, o czym człowiek nieczęsto chce pamiętać. Tak też stało się i w tym przypadku. Most zachwalany przez konstruktorów i budowniczych jako taki, którego nigdy nie trzeba będzie zamykać ze względu na niekorzystne warunki pogodowe, trzeba było wyłączyć na całe trzy dni z użytkowania w lutym 2020 roku, gdy nad Szkocję nadciągnął huragan Ciara. "The Sun" pisał o tym na czołówce.


Gwałtowne ochłodzenie i sztormowe opady doprowadziły do nagromadzenia się grubej warstwy lodu na linach. Następnie ciężkie kawały odłamane wskutek poruszania linami przez podmuchy wiatru zaczęły spadać na jadące autostradą samochody. Były trafienia! Ruch trzeba było niezwłocznie wstrzymać, bo grad lodowych odłamków zagrażał życiu ludzi. Takiej sytuacji nikt nie przewidział.























Widok na edynburskie mosty (Forth Bridges) z Dalmeny.




Most kolejowy  Forth Bridge robi niesamowite wrażenie nocą, gdy podświetlają go silne lampy. Zobacz zdjęcia nocne:







Jak dojechać do Czerwonego Mostu w Edynburgu?

Aby odwiedzić Czerwony Most w Edynburgu i mieć przed sobą piękne widoki na wyciągnięcie ręki, można pojechać do South Queensferry. Z portu nad zatoką Firth of Forth doskonale widać tę niesamowitą konstrukcję.

Można skorzystać z Map Google. Wystarczy kliknąć.



Wszystkie trzy mosty są położone bardzo blisko siebie, przy odrobinie samozaparcia można zrobić wycieczkę pieszą od przeprawy do przeprawy. Sprawdź w Google Maps.




Zobacz Czerwony Most i pozostałe mosty w Edynburgu w usłudze Google Street View:




A tak to wygląda z North Queens Ferry:




Do Edynburga trafiliśmy samolotem linii Wizzair, płacąc za przelot tam i z powrotem 130 zł od osoby. Przed koronawirusem taki poziom cen przewoźnik oferował wiosną i jesienią - poza sezonem letnim i zimowym. Warto było skorzystać.


Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.


2 komentarze

  1. Ewa i Staszek6 marca 2020 20:55

    Gratulacje! ��
    Super strona!
    Pięknie napisane, a przewodnicy godni polecenia i bardzo gościnni.
    Będziemy tam wracać!
    Pozdrawiamy ☺
    P.S. Idę pokazać babci!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo i Staszku, super, że Wam się podoba :)

    OdpowiedzUsuń