Spływ kajakowy rzeką Liwiec należał, jak dotąd, do najbardziej emocjonujących. Już na samym początku podejrzane wydało się to, że właściciel wypożyczalni kajaków zaproponował "jedynkę", ale dopytywany, czy to bezpieczne, szybko się wykręcił. To nie bez znaczenia. Bo później było tylko gorzej.
Dlatego trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeśli ktoś do "jedynki" proponuje z przekonaniem nieprzemakalną torbę na rzeczy - trzeba ją wziąć. Bo może być różnie.
Spływ kajakowy rzeką Liwiec
Potem mi się bowiem przypomniało, że "jedynka" jest tańsza i nie trzeba za nią płacić tyle, ile za dwójkę. A potem wziąłem tę "jedynkę" i już przy wsiadaniu weszła mi w wodę z błotem cała ręka. I nie podziałało to, jak ostrzeżenie.A to był dopiero początek. Od brzegu niby udało się odpłynąć i przez pierwszych kilka zakrętów było idealnie. Bo jedynka jest skrętna, lekka i idzie jak burza.
Czytaj więcej: Murale Warszawy
Ale skręcać nią, to trzeba umieć. Jeśli się przechylisz, aby giąć szlak kadłubem tak, jak się to robi w większych kajakach, to po tobie. Jedynka idzie na azymut i ani drgnie.
Pojawiła się nagle rafa z drzew. Tedy ręka rwie się do zwrotu. Wiosło w tył, łokieć w kontrze. Pióro w toń i wykręcamy. Kajak w bok, tułów w nurt i po mnie. Już wiem, dlaczego miły pan nalegał, aby wszystkie graty wrzucić do szczelnego worka i dobrze go "nadmuchać".
Do góry dnem w Liwcu
Płynąłem wpław bystrym nurtem bez kontaktu z dnem, ciągnąc jedną ręką kajak i uratowane wiosło. Na szczęście worek był wepchnięty "na ciasno" pod pokład. Udało się dotrzeć do brzegu. Ktoś się zjawił, pomógł wylać wodę z kajaka i szybko odpłynął.Wsiadam do łajby. Niby nisko, a wciąż wysoko. Jeden ruch wiosłem i znowu robię obrót. Pióro nie chce dotknąć dna. Zanurzenie.
Czytaj więcej: Szalony zamek Besiekiery
Tym razem odpłynęły okulary, dość drogie ze względu na rodzaj szlifu szkieł wymuszony wadą wzroku. Żmudne, przedłużające się, poszukiwania, podjęte w nadziei odzyskania zguby, nie pomogły. Jak przepadły, tak już się nie znalazły.
Do brzegu. Obracam kajak, wylewam wodę. Oddycham, bo może oddychanie tu pomoże... Czas płynąć, dogonić resztę. Pomogła na pokiereszowaną dumę dłuższa przerwa i nieco śmiechu z samego siebie.
Płynąc, jak widać, trzeba mieć kapok i uwagę napiętą jak cięciwa łuku. Jeśli bujasz w obłokach, to pływasz z rybami.
Liwiec w kajaku
Spływ odbywa się w odkrytym terenie, dookoła jest dość płasko. Pasą się krowy.
Czytaj więcej: Skansen w Sierpcu
W słoneczny dzień nie ma żadnego cienia, plaże toną w pełnym słońcu.
Po deszczach rzeka nieco przybiera, ale nadal jest raczej łatwa do pokonania.
Woda czysta i przejrzysta. Płynie się szybko, sprawnie. Piękne słońce dopełnia obrazu.
Płynęliśmy krótką trasą z Pierzchał do Liwu. Ma ona około 16 km długości. Zwodowaliśmy się za wsią, w miejscu, gdzie na łące u końca polnej drogi regularnie rozpoczynają się spływy. Taka trasa zajmuje około trzech i pół godziny.
Po drodze przepływaliśmy przez piękny odcinek meandrującego Liwca w Pieńkach. Ładnie to miejsce wygląda z lotu ptaka.
Koszty to głównie wynajęcie sprzętu i dojazd. Kajaki wynajęliśmy w lokalnej firmie. "Dwójka" - 80 zł, "jedynka" - 50 zł (cennik z 2019 r.).
Z Warszawy jechaliśmy samochodem 1 godz. 20 min. Można także dojechać ze stolicy autobusem lub busem do Węgrowa.
Czytaj więcej: zamek w Liwie
Z węgrowa firmy kajakowe odbierają klientów i wiozą na miejsce wodowania spływu.
Można pływać z Liwu, ale można też z Węgrowa, można wybrać odcinek dolny, za Liwem. Możliwe są też dłuższe spływy na tej rzece. O ofertę trzeba pytać w miejscowych wypożyczalniach kajaków.
Płynęliśmy krótką trasą z Pierzchał do Liwu. Ma ona około 16 km długości. Zwodowaliśmy się za wsią, w miejscu, gdzie na łące u końca polnej drogi regularnie rozpoczynają się spływy. Taka trasa zajmuje około trzech i pół godziny.
Po drodze przepływaliśmy przez piękny odcinek meandrującego Liwca w Pieńkach. Ładnie to miejsce wygląda z lotu ptaka.
Zwiedzanie zamku w Liwie
Po zakończeniu spływu przycumowaliśmy na przystani w Liwie. Po wycieczce można tam zająć się zwiedzaniem miejscowego zamku-zbrojowni.Koszty to głównie wynajęcie sprzętu i dojazd. Kajaki wynajęliśmy w lokalnej firmie. "Dwójka" - 80 zł, "jedynka" - 50 zł (cennik z 2019 r.).
Z Warszawy jechaliśmy samochodem 1 godz. 20 min. Można także dojechać ze stolicy autobusem lub busem do Węgrowa.
Czytaj więcej: zamek w Liwie
Z węgrowa firmy kajakowe odbierają klientów i wiozą na miejsce wodowania spływu.
Można pływać z Liwu, ale można też z Węgrowa, można wybrać odcinek dolny, za Liwem. Możliwe są też dłuższe spływy na tej rzece. O ofertę trzeba pytać w miejscowych wypożyczalniach kajaków.
Jak dojechać do Zamku w Liwie?
Jak dojechać do zamku w Liwie? Aby dojechać do Liwu, kierujemy się na Mińsk Mazowiecki, a potem na Węgrów (woj. mazowieckie). Zamek jest położony w Liwie, w powiecie węgrowskim, w województwie mazowieckim.Z Liwu można udać się na spływ kajakowy, a po dopłynięciu z powrotem do wsi pójść pozwiedzać liwską zbrojownię.
Kliknij w Mapy Google poniżej i podaj miejsce startu.
Kliknij w Mapy Google poniżej i podaj miejsce startu.
W czasie postoju można pogrzebać w piasku. Może uda się znaleźć minoga!
A poniżej mała fotogaleria.
Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.
A poniżej mała fotogaleria.
Więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia znajdziesz pod adresem www.wycieczkazadyche.pl lub po prostu wycieczkazadyche.pl.
Znasz? Skomentuj!